Skąd pomysł na stworzenie marki?
Wszystko zaczęło się od naszej miłości do herbaty – ale nie tej zwykłej, tylko herbaty, która ma charakter. Zawsze brakowało nam czegoś pomiędzy klasyką a nowoczesnymi smakami, więc postanowiliśmy… po prostu zrobić to sami. Chcieliśmy tworzyć mieszanki, które nie są „kolejną herbatą z aromatem”, tylko czymś wyjątkowym – prawdziwym doświadczeniem w filiżance. A że lubimy eksperymenty, zamiast kupować gotowe blendy, zaczęliśmy komponować je własnoręcznie.

Jak powstała nazwa firmy? Co było inspiracją?
„Lush” to słowo, które kojarzy się z czymś pełnym, soczystym, naturalnym – i dokładnie taka miała być nasza herbata. Chcieliśmy, żeby nazwa oddawała bogactwo smaku, aromatu i samego doświadczenia picia herbaty. Do tego „Tea” – prosto, ale z klasą. Lush Tea to esencja tego, co robimy – naturalne składniki, starannie dobrane liście i mieszanki, które mają coś więcej niż tylko dobry smak.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda jako polskiego twórcy?
Zaczęło się od pasji i eksperymentów w kuchni. Kupowaliśmy różne liście, mieszaliśmy, testowaliśmy smaki, aż w końcu powstały pierwsze kompozycje, które naprawdę nas zachwyciły. Potem przyszła myśl: „A co, jeśli inni też pokochają te herbaty?”. I tak, od domowych prób do własnej marki – droga była krótka, ale pełna aromatycznych odkryć!
Co sprawia największą radość w prowadzeniu marki?
Największą satysfakcję daje nam moment, gdy ktoś próbuje naszej herbaty i mówi: „Wow, to jest inne!”. Kochamy ten proces – od pomysłu, przez testowanie smaków, aż po gotowy produkt, który trafia do ludzi. No i oczywiście fakt, że możemy robić coś swojego, po swojemu, bez kompromisów. Nic nie cieszy tak, jak świadomość, że ktoś właśnie zaczyna dzień od filiżanki naszej herbaty.
Co jest Twoim największych hitem sprzedażowym?
Najwięcej serc (i filiżanek) zdobywa Złoty Świt – nasza autorska wariacja na temat Earl Grey. Klasyczna czarna herbata z bergamotką, ale z dodatkiem kardamonu, gruszki i mandarynki. To smak, który zaskakuje, jest ciepły, lekko owocowy, ale wciąż wyrafinowany. Ludzie wracają po nią, a my za każdym razem cieszymy się, że nasze eksperymenty okazały się strzałem w dziesiątkę!
Z jakich materiałów korzystasz najchętniej?
Najważniejsze są dla nas liście herbaty najwyższej jakości – bez kompromisów. Sięgamy po darjeeling, białą Pai Mu Tan, zielone Lung Ching i Chun Mee. Do tego naturalne dodatki – suszone owoce, kwiaty i przyprawy. Nie używamy sztucznych aromatów, bo wierzymy, że prawdziwy smak nie potrzebuje „ulepszaczy”.
Jak wygląda proces tworzenia nowego projektu?
Najpierw jest pomysł – czasem wynika z inspiracji podróżą, czasem z czystej ciekawości, a czasem po prostu z myśli „a co by było, gdyby…?”. Potem zaczynamy eksperymenty – testujemy bazy herbat, łączymy smaki, dodajemy owoce, przyprawy, kwiaty. Każda mieszanka przechodzi fazę degustacji, gdzie sprawdzamy nie tylko smak, ale też wygląd i zapach zarówno przed, jak i po zaparzeniu. Gdy mamy już „to coś”, dajemy próbki znajomym i zbieramy feedback. Dopiero wtedy herbata trafia do oferty. Tworzenie nowych smaków to nasza ulubiona część całego procesu!

Czy tworzysz spersonalizowane projekty? Jakie? Na czym polega personalizacja?
Tak, możemy stworzyć herbatę szytą na miarę – dla firm, na wyjątkowe okazje albo po prostu dla kogoś, kto szuka czegoś unikalnego. Personalizacja polega na dobraniu odpowiednich składników – możemy stworzyć mieszankę o konkretnym profilu smakowym, dodać wyjątkowe dodatki lub dostosować intensywność aromatu. Do tego dochodzi indywidualne opakowanie – etykiety z nazwą, dedykacją czy grafiką klienta. To świetna opcja na prezenty, eventy czy unikatowy produkt dla własnej marki. Każda taka herbata ma swoją historię – i my pomagamy ją opowiedzieć.