Co było impulsem do stworzenia własnej marki?
Rzekłabym, że nie było nagłego impulsu. Bycie złotnikiem i tworzenie własnych projektów to moje marzenie od czasów dzieciństwa.
Jak długo trwały poszukiwania idealnej nazwy i dlaczego właśnie ta została wybrana?
Nazwę wymyśliłam wiele lat temu, ale gdy miałam zakładać firmę, okazało się, że ktoś już nazwał swoją markę podobnie. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko szukać nowej. Szczerze mówiąc, po tym wydarzeniu miałam trudności ze spaniem w nocy, tak bardzo to przeżyłam. Nie mogłam sobie darować, że tamta nazwa przepadła. Jakieś dwa tygodnie później, nagle, siedząc przy stole złotniczym, doznałam olśnienia. Nie wierzyłam, że wymyśliłam nazwę w miarę prostą, będącą grą słów i dokładnie mówiącą, jakie produkty będą się pod nią kryć! Spodobało mi się też jej brzmienie, szelest i specyficzny urok. Zależało mi też, by była to nazwa w języku polskim, bo kocham ten język!
Co wyróżnia produkty SREBROSZKA na tle innych dostępnych na rynku?
Na pewno unikatowy design, pedantyczne wykończenie i nawiązania do przeszłości.
Czy pamiętasz pierwszego klienta lub pierwsze zamówienie? Jakie to było uczucie?
Uczucie, które się nie zmienia wraz z upływem czasu. Jestem tak samo podekscytowana setnym klientem, jak pierwszym.
Co daje Ci największą satysfakcję w codziennym prowadzeniu marki?
Poczucie, że stwarzam coś od podstaw. Coś, co wcześniej istnieje jedynie w moim umyśle. Podoba mi się też to, że tworzę przedmioty należące do świata fizycznego. Bardzo brakuje mi w dzisiejszym świecie, tak bardzo zwróconym w stronę sfery online, takich łączników ze światem rzeczywistym. Największą gratyfikacją są natomiast wiadomości od klientów, którzy już noszą moją biżuterię :)
Czy zdarzyło Ci się stworzyć coś zupełnie „przypadkiem", a okazało się hitem?
Bardzo trafione pytanie! Właśnie tak - sygnet Droga Mleczna powstał, bo niewłaściwie uderzyłam młotkiem w kwadratowy sygnet. Nie miałam serca jednak wyrzucić tej zniekształconej sztuki. Postanowiłam dalej zapamiętale powtarzać czynność, aż w końcu zobaczyłam niezwykły potencjał w powstałym kształcie.
Co najbardziej inspiruje Cię do działania?
Myśl, że ktoś odnajdzie w przedmiotach, które tworzę, to, czego szuka oraz że kogoś zachwyci moja biżuteria tak bardzo, że zechce uczynić ją częścią swojej codzienności. Natomiast źródła moich inspiracji są szerokie - jest to na pewno sztuka, zwłaszcza średniowieczna i nowożytna, architektura, moda, dawna biżuteria, ale też fauna i flora.
Po jakie tworzywa, surowce lub narzędzia sięgasz najczęściej w swojej pracy?
Jak sama nazwa mojej marki wskazuje - najczęściej tworzę ze srebra, rzadziej ze złota. Niekiedy włączam do prac kamienie i glinkę polimerową.
Jak wygląda Twój proces twórczy — bardziej improwizacja czy plan?
Bardzo chciałabym improwizować, ale nie potrafię! Moje prace to efekt długotrwałych przemyśleń i projektów, które tworzę ręcznie lub w programach graficznych długimi godzinami i wielokrotnie poprawiam.
Gdybyś miała wskazać flagowy produkt marki SREBROSZKA - który by to był?
Broszka Zając Lesław z perłowym ogonkiem. Ma wszystko, co zakładałam jako wyznaczniki mojej marki - jest zarazem wyrafinowany, jak i uroczy, minimalistyczny, ale jednak zawierający detale, współczesny i pasujący do obecnej mody, ale inspirowany renesansowym naszyjnikiem, nieco tajemniczy, zawiera pewien sekret - motyw roślinny na odwrocie, który jest dostępny do oglądania tylko dla właściciela. Jest w końcu po prostu srebrną broszką - srebroszką.
Dla kogo tworzysz swoje produkty?
Dla osób lubiących styl retro, ceniących biżuterię nietuzinkową, gustowną, a niekoniecznie trzymającą się trendów. Dla romantycznych, starych dusz. Dla tych, którzy zobaczą w niej nie tylko rzecz, ale coś niezwykłego - tajemnicę, historię, wyrafinowanie. Dla tych, którzy cenią ręczną pracę i czas, który zamykam w każdej ozdobie.
Czy tworzysz spersonalizowane projekty? Jakie? Na czym polega personalizacja?
Tak.
Czy masz twórcze dziwactwa, z których się śmiejesz?
Hahaha, tak. Mam ukochaną miotełkę do zamiatania srebrnych opiłków, którą dostałam od swojej nauczycielki złotnictwa. Gdy nie ma jej w pobliżu, nawet nie próbuję zaczynać pracy.
Jaką emocję najczęściej próbujesz „przemycić" do swoich projektów?
Nie wiem, czy to emocja, ale staram się zamykać w moich pracach pewnego rodzaju tajemniczość. Chcę, żeby moja biżuteria intrygowała, miała "głębię".
Jak reagujesz na ciszę – inspiruje Cię czy męczy?
Cisza nigdy mnie nie męczy, ale inspiruje mnie muzyka. Czasem potrzebuję popracować w ciszy, a czasem jest dzień "melodyjny".
Czy masz rytuał na „gorszy dzień w pracowni"?
Mam rytuał na każdy dzień w pracowni - towarzyszy mi zarówno w dobre dni, jak i te gorsze. Jest to kubek herbaty - czarnej, najlepiej Earl Grey z plasterkiem cytryny :)
Jaką myśl, radę lub słowo otuchy przekazałabyś sobie z czasów, gdy wszystko dopiero się zaczynało?
Powiedziałabym sobie, że będzie trudniej niż się spodziewam i żebym się nie poddawała, bo znajdą się ludzie, którzy pokochają to, co tworzę :)