Jak powstała nazwa firmy smugi studio? Co było inspiracją?
Nazwa "Smugi" wywodzi się z naszej fascynacji efemerycznymi zjawiskami, takimi jak smugi dymu i pary wodnej. To właśnie te elementy inspirują naszą twórczość i stanowią kluczowy motyw w naszych pracach. Chcemy oddać w naszych dziełach ulotność i zmysłowość, które towarzyszą tym subtelnie przemijającym efektom.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda jako polskiego twórcy?
Choć nasze studio jest jeszcze bardzo młode, to praca nad jego powstaniem rozpoczęła się w październiku 2022 roku. Niemniej jednak, nasza przygoda z ceramiką trwa już od kilku długich lat. Marta zapisała się na pierwsze zajęcia z lepienia w 2018 roku, a Ewa dołączyła do niej kilka lat później. To był początek naszej wspólnej pasji, którą rozwijałyśmy poprzez intensywne kursy, wyjazdy artystyczne oraz pierwsze samodzielne próby lepienia i toczenia na kole garncarskim. Jednak to dopiero moment, w którym postanowiłyśmy założyć własne studio oraz poświęcić się tworzeniu kolekcji, otworzył przed nami pełen zakres procesu ceramicznego z jego wyzwaniami i nagrodami. Dzięki temu zrozumienie blasków i cieni bycia młodym twórcą stało się możliwe.
Co sprawia największą radość w prowadzeniu marki?
Największą radość w prowadzeniu naszej marki przynosi nam nauka uważności i pokory poprzez pracę z gliną. Mimo naszych wcześniejszych doświadczeń – Marta jako grafik komputerowy, a Ewa jako menedżer zespołów – to właśnie współpraca z tym kapryśnym materiałem stanowi dla nas prawdziwe wyzwanie. Każdy etap procesu ceramicznego wymaga skupienia i delikatności, a nawet po wielu godzinach pracy nad jednym dziełem istnieje ryzyko, że efekt końcowy nie będzie zadowalający z powodu niedoskonałości wypału czy uszkodzenia. To doświadczenie nauczyło nas cennych umiejętności radzenia sobie z małymi porażkami i zaakceptowania ich jako nieodłącznego elementu procesu twórczego.
Co jest Twoim największych hitem sprzedażowym?
Najlepiej sprzedają się czarki MOKKA. Nic w sumie dziwnego, są bardzo eleganckie, ale jednocześnie surowe i ascetyczne. W czarnym wnętrzu świetnie prezentuje się kawa i herbata, a do tego są naprawdę przyjemne w dotyku.
Z jakich materiałów korzystasz najchętniej?
Uwielbiamy surowe powierzchnie, dlatego często sięgamy po barwione na ciemno gliny z wyczuwalnym szamotem. Przeważnie staramy się zostawiać zewnętrzne ściany nieposzkliwione, dzięki czemu można poczuć strukturę materiału, jakim jest glina. Do wnętrz stosujemy matowe lub lekko satynowe szkliwa, oczywiście food-safe! Jeśli chodzi o świece to stosujemy wosk sojowy oraz olejki zapachowe, które są wegańskie, nietestowane na zwierzętach oraz są zgodne ze standardami IFRA, na co posiadamy deklarację producenta.
Czy tworzysz spersonalizowane projekty? Jakie? Na czym polega personalizacja?
Tak jak najbardziej! Często zwracają się do nas klienci z przygotowaniem specjalnych zestawów prezentowych. Wtedy do czarek najczęściej dodajemy mleczniki czy podstawki, a całość pakujemy w drewniane pudełka, wykonywane przez naszego Tatę ;) Zdarza nam się personalizować świece, wypisując na osłonkach imię np. Pary Młodej czy modyfikując zapach na specjalne życzenie. Żadna indywidualne zamówienie nam nie straszne!
Gdzie poszukujesz inspiracji na najbliższy sezon/nowe kolekcje?
Inspiracji na nowe kolekcje szukamy przede wszystkim w kulturze oraz historii japońskiej ceramiki. Choć nie jesteśmy ekspertkami w tej dziedzinie, to czerpiemy z niej wiele pomysłów, między innymi poprzez wykorzystanie techniki Raku do wypalania ceramiki na świece oraz wzorów inspirowanych techniką Mishima w kolekcji SMUGI. Ponadto, koncepcja wabi-sabi, promująca piękno w naturalnych niedoskonałościach i harmonię z naturą, stanowi istotną inspirację dla naszych prac. Dlatego nasze dzieła charakteryzują się surowymi, nieszkliwionymi powierzchniami i brakiem idealnej równości, oddając ducha tej estetyki.
Dzień w pracy zaczynam od...
Kawy oczywiście ;) Marta sięga po ulubioną czarkę SMUGI, zaś Ewa po jej ukochane OAKi. Poźniej łapiemy kalendarz i planujemy pracę. W ceramice trzeba ciągle myśleć parę kroków do przodu. Jeśli dziś będziemy lepić wazony, to dopiero za 3 dni włożymy je do pierwszego wypału, a na drugi musimy zapewne poczekać około tygodnia, aż wszystko odpowiednio wystygnie i przeschnie. Dlatego planowanie jest tak istotne, chociaż musimy przyznać, że nie jesteśmy w tym mistrzami ;)
