Jak długo trwały poszukiwania idealnej nazwy i dlaczego właśnie ta została wybrana?
Majsterkuję, naprawiam i tworzę biżuterię od przeszło 20 lat. Przerabiałam przez ten czas różne nazwy, niektórzy może pamiętają mnie z pierwszego nastoletniego bloga "Biżuteria Wieczorynki" :) Potem działałam pod nazwą "Good Evening". Narodziny córeczki i pandemia zmusiły mnie do przerwy, jednak nie był to czas stracony, moja głowa wręcz kipiała od nowych pomysłów i biżuteryjnych marzeń. W końcu przyszedł czas na nowy początek, a odpowiednia nazwa pojawiła się bardzo naturalnie - "Pracownia Wieczorek". Ta prostota najlepiej oddaje charakter i ducha mojej marki - osobistej, kameralnej i pełnej serca.
Co wyróżnia produkty Pracownia Wieczorek na tle innych dostępnych na rynku?
To, co mnie wyróżnia, to podejście do materiału i procesu twórczego. W swojej biżuterii łączę tradycyjne rzemiosło i miłość do tworzenia ilustracji. Zależało mi na stworzeniu dodatków jednocześnie ładnych i funkcjonalnych - kolczyki są oryginalne i wyróżniające się, a przy tym super lekkie i wygodne w noszeniu.
Czy pamiętasz pierwszego klienta lub pierwsze zamówienie? Jakie to było uczucie?
Oczywiście, że pamiętam! To uczucie najlepsze na świecie. Każde zamówienie to najpiękniejszy komplement dla twórcy rękodzieła, ale pierwsze zajmuje szczególne miejsce w sercu, najbardziej dodaje skrzydeł. Szczególnie zapadło mi w pamięć pierwsze zamówienie ze Stanów, z Kalifornii. Do pakowania paczki puściłam sobie piosenkę "California Dreamin'", zrobiłam z tego małe święto.
Po jakie tworzywa, surowce lub narzędzia sięgasz najczęściej w swojej pracy?
Najczęściej pracuję ze skrawkami skóry pozostałymi po produkcji kaletniczej – to mój główny materiał. W pracach pojawiają się też szklane koraliki i kamienie, jedwabne sznurki, kolorowe tkaniny... Co tylko mi wpadnie w ręce, zainspiruje do działania, sprawi, że serce zabije szybciej. Narzędzia codziennej pracy to młotki, noże, skalpele, wybijaki... sąsiedzi nie mają lekko :) W spokojniejszych chwilach sięgam po ulubiony szkicownik i miękki ołówek - marzę o nowych światach. Tworzę ilustracje, które później nanoszę na skórę.
Dla kogo tworzysz swoje produkty?
Tworzę dla tych, którzy cenią unikatowość, przykładają dużą wagę do codziennych wyborów i decyzji zakupowych. Dla tych, którzy lubią przedmioty z historią i charakterem. Moi odbiorcy to najczęściej artystyczne dusze z poczuciem humoru, ludzie aktywni, oryginalni... tacy „do przodu" :)
Czy masz twórcze dziwactwa, z których się śmiejesz?
Kiedy mocno się skupię na pracy, mimowolnie robię różne dziwne miny. Najczęściej ilustruję z wystawionym językiem. Da się z tym żyć, ale przeszkadza mi to trochę w nagrywaniu filmów na social media :))
Jak reagujesz na ciszę – inspiruje cię czy męczy?
Inspiruje! W takiej głębokiej, gęstej ciszy kryje się prawdziwe bogactwo. Myśli zataczają koła, trafiają na nowe ścieżki, otwierają się w głowie dawno zapomniane, zakurzone szufladki. Jako mieszkanka centrum dużego miasta i mama przedszkolaka stwierdzam, że cisza jest dla mnie prawdziwym dobrem luksusowym...
Czy masz rytuał na „gorszy dzień w pracowni"?
W gorsze dni nie zostawiam sobie czasu na nadmierne rozmyślanie. Duży kubek kawy, słuchawki z ulubioną muzyką i lista zadań do wykonania. Najlepiej wychodzi mi wtedy realizacja zaległych projektów, wypalanie wzorów i wycinanie skóry. Pełne skupienie na czynności jest dla mnie jak medytacja, bardzo uspokaja gonitwę negatywnych myśli. No i nic tak nie potrafi poprawić humoru, jak zrobienie nowej pary kolczyków.
Jakie masz plany lub marzenia związane z rozwojem marki Pracownia Wieczorek?
Chciałabym dalej rozwijać się artystycznie, poszerzać ofertę o nowe wzory, testować nowe techniki rękodzieła, uczyć się i rosnąć razem z Pracownia Wieczorek. Myślę także o przygotowaniu serii warsztatów, w których wspólnie z uczestnikami stworzymy wyjątkową biżuterię i akcesoria ze ścinków skór i tkanin. To piękny sposób na naukę, chwilę oddechu czy nawiązanie nowych znajomości. Uważam, że umiejętność samodzielnego naprawiania i przerabiania rzeczy jest w tych czasach bezcenna i daje ogrom radości i satysfakcji.
Jaką myśl, radę lub słowo otuchy przekazałabyś sobie z czasów, gdy wszystko dopiero się zaczynało?
Nie bierz wszystkiego do siebie! Kiedy coś idzie nie tak, daj sobie czas na oddech i przemyślenia, nie pędź tak, przecież się nie pali. Nie bój się poprosić o pomoc, nie wszystko musisz zrobić sama. I najważniejsze - popatrz w lustro i uśmiechnij się do siebie :)