Humelle

Humelle

Kontakt z projektantem
Dodaj do ulubionych

O MARCE

Hej, jestem Julia – reżyseruję, piszę scenariusze i maluję abstrakcje. Raz opowiadam historie z użyciem kamery, innym razem – na płótnie. Maluję w medytacyjny sposób, wsłuchując się w kolory, które czasem między sobą szepczą, a czasem prowadzą burzliwą dyskusję. Pragnę, by moje obrazy przyniosły Ci spokój, ukojenie i radość. Zapraszam.

Wywiad z Humelle

Co było impulsem do stworzenia własnej marki?

Chęć tworzenia! Malarstwo jest dla mnie jak medytacja. Zależy mi na tym, aby moje obrazy przyniosły ukojenie, wytchnienie i radość. Dlatego płótna są pełne koloru, często o kwadratowych formatach, bo w tej symetrii tkwi magia.

Jak długo trwały poszukiwania idealnej nazwy i dlaczego właśnie ta została wybrana?

"Hum" – to podstawowy, medytacyjny dźwięk, mantra uspokajająca umysł i łącząca z wnętrzem. "Elle" – po francusku oznacza "ona", co nadaje nazwie kobiecego, eleganckiego i łagodnego charakteru. Chcę, aby moje obrazy wypełniły Twój dom energią spokoju, harmonii i radości.
humelle-sklep.jpg

Co wyróżnia produkty Humelle na tle innych dostępnych na rynku?

Używam odważnych, ale zharmonizowanych kolorów. W moich obrazach najważniejsza jest szczerość wyrazu – nie podążam ślepo za trendami. Zależy mi, abyś patrząc na nie, czuł/a się odprężona, radosna i wewnętrznie odżywiona.

Czy łatwo było odnaleźć się na rodzimym rynku z autorską marką?

Stawiam moje pierwsze kroki w sprzedaży. Wciąż najwięcej obrazów sprzedaję dzięki akcjom w galeriach sztuki. Cudownie byłoby działać niezależnie. Na to przyjdzie czas!

Czy pamiętasz pierwszego klienta lub pierwsze zamówienie? Jakie to było uczucie?

Wyjątkowe! Nabrałam wiatru w żagle i od razu popędziłam do sklepu artystycznego po kolejne płótno. Wiedza o tym, że ktoś kupił mój obraz, ponieważ mu się spodobał i chciał, aby zaistniał na jego ścianie w domu, utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam podążać tą drogą.

Co daje Ci największą satysfakcję w codziennym prowadzeniu marki?

Gdy widzę, jak klienci wchodzą w medytacyjny, refleksyjny nastrój poprzez patrzenie na moje obrazy. Często wchodzą do pomieszczenia zestresowani, zdenerwowani po całym dniu, a po chwili obserwuję w nich spokój. Patrząc na zharmonizowane kolory, łapią oddech.

Czy zdarzyło Ci się stworzyć coś zupełnie „przypadkiem", a okazało się hitem?

Mam wrażenie, że hit dopiero nadchodzi! Mam kilka pomysłów, które czekają na swoją kolej.

Co najbardziej inspiruje Cię do działania?

Ptaki, podwodne stworzenia, natura, medytacje i kontakt z Bogiem, inni artyści, to, co jest pomiędzy dwójką osób, bądź grupą ludzi, gdy się spotykają, czyli: szept, uśmiech, skinienie, gest, błysk w oku.

Po jakie tworzywa, surowce lub narzędzia sięgasz najczęściej w swojej pracy?

Maluję dłońmi, papierem, kartonem, wszystkim, co mam pod ręką. Nie ma wymówek, malować można wszystkim.

Jak wygląda Twój proces twórczy — bardziej improwizacja czy plan?

Plan, który zamienia się w improwizację. Zaczynam od kolorów, zazwyczaj trzech silnych harmonizujących ze sobą barw. Dopiero później pojawiają się kierunki i koncept na całe płótno i dobór kompozycji. Zaczynam czuć, czy te barwy będą toczyć ze sobą intensywną rozmowę, czy będą ze sobą szeptać, a ja będę je podsłuchiwać. Czasami wybierają kompozycję do wewnątrz płótna, a czasami ekspresyjnie wybiegają poza jego brzegi.

Z jakiego projektu jesteś najbardziej dumna/y i dlaczego?

Z obrazu, którego nie sprzedam, bo sprawia, że sama czuję się jak w domu. Dla mnie i mojego partnera to płótno, które nazwałam "Being so close", jest naszą kotwicą, dzięki której wiemy, że jesteśmy u siebie.

Gdybyś miał/a wskazać flagowy produkt marki Humelle - który by to był?

Ten, który dopiero powstanie. Marzę o zaprojektowaniu damskich kimon, które będą przesycone moimi barwami i kompozycjami, a uszyte przez markę fair trade Crystal z Heal z Indii, którzy tworzą ubrania przy użyciu naturalnych barwników, nie szkodząc środowisku. Firma ta zatrudnia zwłaszcza kobiety, które zatrudnione są na godnych warunkach.

Dla kogo tworzysz swoje produkty?

Dla osób, które szukają wytchnienia, kochają piękno, oddają się kontemplacji. Są nowoczesne, świadome, wrażliwe i bystre.

Czy tworzysz spersonalizowane projekty? Jakie? Na czym polega personalizacja?

Nigdy o tym nie myślałam, ale jest to bardzo inspirujące pytanie!

Czy masz twórcze dziwactwa, z których się śmiejesz?

Lubię zapalić kadzidło przed malowaniem, żeby jego woń z mieszkania dobiegła mnie na tarasie. Lubię dotknąć białe płótno przed wyborem kolorów, by poczuć, co się w nim kryje.

Jaką emocję najczęściej próbujesz „przemycić" do swoich projektów?

Spokój, ukojenie i radość idące ze sobą w parze, które za każdym razem uzewnętrzniają się w różnych proporcjach.

Jak reagujesz na ciszę – inspiruje Cię czy męczy?

Inspiruje.

Czy masz rytuał na „gorszy dzień w pracowni"?

Włączam muzykę z lat 80' i płynę z jej tanecznym nurtem. Mówię sobie: "zrób brzydko, nie staraj się aż tak bardzo". Staram się ściągnąć z siebie perfekcjonizm, z którego nigdy nie wychodzi nic dobrego. Siła tkwi w odprężeniu, w pozostawieniu przestrzeni na życie, w elastyczności.

Co zmieniło się w Tobie od czasu, gdy zaczynałaś/eś swoją przygodę z marką?

To, co powiem, będzie intymne: Przestałam wstydzić się siebie.

Jakie masz plany lub marzenia związane z rozwojem marki Humelle?

Mieć własny sklep, w którym na co dzień mogę oglądać uśmiechy klientów. Stworzyć linię ubrań z marką, która produkuje ubrania w pełnym poszanowaniu dla natury sposób oraz gdzie ludzie zarabiają godne pieniądze za swoją pracę. Po głowie chodzą mi też akcesoria jak: etui na okulary czy okulary same w sobie, ceramika i t-shirty z odważnymi, feministycznymi hasłami.

Jaką myśl, radę lub słowo otuchy przekazał(a)byś sobie z czasów, gdy wszystko dopiero się zaczynało?

Keep doing girl. Remember that you are enough.