Skąd pomysł na stworzenie marki?
Bezpośrednim impulsem do stworzenia marki Blackballoon było przypadkowe zetknięcie z kolorowymi, szklanymi koralikami kilkanaście lat temu. Odkrycie, że coś tak barwnego może istnieć na świecie i jest dostępne na wyciągnięcie ręki, sprawiło, że zapragnęłam mieć je wszystkie. Poszukiwanie możliwości tworzenia z nich fantastycznych rzeczy doprowadziło mnie do wniosku, że najbardziej lubię pleść z nich bransoletki. Nie bez znaczenia było także to, że w młodości opanowałam różne techniki rękodzieła, co ułatwiło mi rozpoczęcie tworzenia biżuterii.

Jak powstała nazwa firmy? Co było inspiracją?
Nazwa Blackballoon, choć wybrana wiele lat temu trochę przypadkowo, stała się symbolem mojego artystycznego eksperymentu i dziś już nie wyobrażam sobie, żeby mogła być inna niż jest.
Co sprawia największą radość w prowadzeniu marki?
Największą radość w prowadzeniu marki sprawia mi moment, kiedy widzę, jak moje projekty ożywają i trafiają do innych osób. To niezwykle satysfakcjonujące, gdy ktoś docenia czasochłonną, ręczną pracę i wybiera moje bransoletki czy naszyjniki jako coś wyjątkowego, co może stać się częścią ich codzienności. Każdy projekt to nowa historia, a możliwość dzielenia się moimi pasjami z innymi daje mi ogromną radość.
Co jest Twoim największych hitem sprzedażowym?
Klientki szczególnie upodobały sobie wielobarwną bransoletkę, którą nazwałam Alice, w której kolory koralików przenikają się, tworząc efekt kolorowego ombre. Dużo jest także amatorek delikatnych, jednobarwnych bransoletek, w odcieniach antycznego turkusu lub wyrazistych neonowych kolorach.
Z jakich materiałów korzystasz najchętniej?
Podstawą tworzenia moich bransoletek są japońskie szklane koraliki o średnicy około 2 mm. Jedna bransoletka składa się z co najmniej tysiąca koralików.
Jak wygląda proces tworzenia nowego projektu?
Pomimo że bransoletki tworzę ręcznie, można by powiedzieć, metodą dziewiarską, przy pomocy szydełka, projekt zaczyna się, jak wszystko w naszym współczesnym życiu, na komputerze. Najpierw powstaje na ekranie projekt graficzny wzoru, który ma znaleźć się na sznurze koralików. Oprogramowanie komputera przekształca wizję wzorków na sekwencję koralików, którą następnie należy nawlec bezbłędnie na nici. Reszta to już kwestia cierpliwości, by każdy z tysiąca koralików znalazł się na właściwym miejscu.
Jakie jest przeznaczenie Twoich produktów?
Przeznaczeniem biżuterii jest zdobić i cieszyć oko, jednak myślę, że dla osób ceniących sobie osobisty wkład człowieka w pracę, którą tworzy dla innej osoby, może to być coś więcej niż zwykła biżuteryjna ozdoba. Jest to również świadectwo ręcznej pracy, pasji i indywidualności, które odróżniają ją od masowo produkowanych, fabrycznych wyrobów.
Czy tworzysz spersonalizowane projekty? Jakie? Na czym polega personalizacja?
Zdarza się, że Klientka dokładnie wie, jak ma wyglądać jej wymarzona bransoletka, i wtedy staram się wykonać takie zamówienie. Jednak ze względu na długotrwały proces projektowania, nie jest to zbyt częste w przypadku skomplikowanych wzorków.
Projekt, którym najchętniej pochwalę się całemu światu ...
Z dumą mogę się pochwalić naszyjnikami, które czasem powstają z kilku tysięcy dwumilimetrowych koralików mojego ulubionego wzoru, nazwanego „Cesarzową” ze względu na bogatą kolorystykę. Tego typu naszyjnik to praca na wiele godzin i dni, wymagająca precyzyjnego nawlekania każdego z kilku tysięcy koralików. Choć taki naszyjnik można stworzyć, przedłużając dowolny bransoletkowy wzór, to jednak „Cesarzowa” w tej formie jest najpiękniejsza.

Na co klienci zwracają największą uwagę w oferowanych projektach?
Klienci, którzy wybierają moje bransoletki, zwracają uwagę na dwie kluczowe cechy moich projektów – cierpliwość, z jaką każda ozdoba jest tworzona, oraz niezależność od krótkotrwałych trendów. Klienci doceniają tę unikalność i możliwość posiadania czegoś, co nie jest jedynie odpowiedzią na bieżące trendy.
Dzień w pracy zaczynam od...
Na każdym etapie dnia staram się stosować do filozofii slow life, i moje ozdoby powstają właśnie w zgodzie z tym rytmem. Niezależnie od tego, czy w planie mam dzierganie bransoletek, czy inne zadania, dzień zawsze zaczyna się od pysznej kawy. Zanim zanurzę się w świecie koralików i nici, z reguły znajduję czas na kilka kilometrów spaceru po lesie. Sam proces dziergania bransoletek nie odbiega zbyt daleko od jakiejś formy medytacji. Natomiast powstające w tym procesie ozdoby można nosić codziennie – jako przypomnienie, że warto zwolnić, docenić drobne momenty i pielęgnować to, co w życiu najważniejsze, zamiast gubić się w pędzie i chaosie codzienności.